„Demon Copperhead” Barbary Kingsolver. Pulitzer to mało!

Powiedziałam to już w trakcie czytania i po zakończeniu zdania nie zmieniam. To powieść wybitna. Nie chwilowo, nie na tu i teraz, na dłużej. Na dziesięciolecia. Mało takich nawet wśród innych nagród Pulitzera. Ten rzadki przypadek, który powinien połączyć krytyczki i różnorodne czytelniczki (te lubiące rzeczy bardziej niszowe, wymagające i te lubujące się w nieco bardziej popularnych wydaniach) w jednym zgodnym zachwycie. Że powstanie wersja filmowa, czy serialowa, to w moim przekonaniu więcej niż pewne. Aga Szynal
Czytaj Dalej

Duch Irlandii. „Przez błękitne pola” Claire Keegan.

Gdybym chciała wyobrazić sobie Irlandię to ten zbiór opowiadań byłby świetną ściągą. Kłębią się chmury.  Dmie wiatr. Huczy morze. Zielenią się pola. Stare miesza się z nowym i jeszcze nowszym. Dawne legendy, folklor z katolicyzmem oraz jego odrzuceniem.  Krzywda (często ta kobieca) z nadzieją. I siłą. Wszystko to jest w jakiś sposób znaczone bezkresną samotnością.Choć sąsiedzi wciąż patrzą na to, co robisz. Claire Keegan niewątpliwie udało się przejmująco odmalować irlandzki klimat. Albo inaczej – ja uwierzyłam jej opowieści o Irlandii. Stworzyła ją dla mnie słowem w sposób obłędnie rzeczywisty. Uchwyciła jej ducha. Właściwie każde opowiadanie było dobre. Choć oczywiście każdy…
Czytaj Dalej

„Kobieta, która pożyczała wspomnienia” Tove Jansson. Siła kobiecej klasyki.

Przez większość mojego życia znałam Tove Jansson wyłącznie jako autorkę „Muminków”. W wakacje sięgnęłam po jej opowiadania zebrane w tomie „Wiadomość” (w tłumaczeniu Justyny Czechowskiej i Teresy Chłapowskiej) i doceniłam mocno. Może nie było to objawienie, ale bardzo solidna proza i, przede wszystkim, zupełnie niebanalne spojrzenie na świat, nurkujące głęboko w ludzką psychikę. Teraz gdy piszę te słowa zdałam sobie sprawę, że przeważnie gdy ktoś pisze o głębokim zanurzeniu w psychologię postaci ma na myśli jakieś krzywdy, traumy i tym podobne. A u Jansson jest inaczej. Nie idzie w dramy, raczej wnikliwie się przygląda tak zwanej normalności. I to mi…
Czytaj Dalej

Surrealistycznie blisko grozy życia. „Lapvona” Ottessy Moshfegh.

Jest w „Lapvonie” Ottessy Moshfegh surrealizm Salvadora Dali, abstrakcja Tarantino, Matrix, krzyk Muncha, „Królestwo” Lars von Triera i szabat czarownic. Wy na pewno z łatwością dopiszcie własne skojarzenia. Osadzona w średniowieczu historia niepełnosprawnego chłopca jest horrendalnie abstrakcyjna i do bólu realistyczna jednocześnie. Co się za chwilę wydarzy nie sposób przewidzieć. Moshfegh jednak nie tylko prowadzi nas przez labirynty swojej szalonej wyobraźni, ale prowadzi ze szczegółowym planem w ręku. Wszystko tu się ze sobą łączy i składa. Nie ma żadnego przypadku choć przecież momentami wydawać by się mogło, że jest to napisane w czasie zabawy: dopisz kolejne zdanie do tego, które…
Czytaj Dalej

Mój rozjazd ze współczesną literaturą autobiograficzną, czyli „Bądź dobra dla zwierząt” Moniki Isakstuen.

Interesuje mnie ta historia: matki, która decyduje się na rozwód. A wcześniej córki rozwiedzionych rodziców. Znalazłam w niej sporo interesujących spostrzeżeń. Celnych nazw dla pewnych emocji i stanów. Czytało mi się ją szybko, lekko i z zainteresowaniem. Co nie jest bez znaczenia. A jednak – to nie mój typ literatury. Drażniła mnie fragmentaryczność. Pisanie, które zupełnie nie uruchomiło w mojej głowie żadnych obrazów (lubię gdy to się dzieje). Nie tyle chodzi o to, że to książka pisana strumieniem świadomości, częstokroć cenię strumienie świadomości, ile raczej o to, że się po niej ślizgałam. Jakbym lizała cukierka przez papierek. Pisać w ten…
Czytaj Dalej

Wera idzie po Nike, czyli „Ten się śmieje, kto ma zęby” Zyty Rudzkiej.

Że językowo będzie zachwyt – tego byłam pewna. Uwielbiam jeśli ktoś nie certoli się z normami, rozpycha w słowotwórstwie, przestawia szyki, gra w tekście światłem. Rudzka to umie. W tym tytule – jest majstersztyk. Ale język sam w sobie nigdy mi nie wystarcza.A bałam się, że zwyczajnie nie uwierzę Werze, fryzjerce męskiej. Uwierzyłam. Choć startowałam z pozycji sceptycznych (będzie podszywanie się pod „prostych” ludzi?). „W pogardzie dla śmierci i jej przydupasów”.Wędruje Wera po mieście kompletując rekwizyty do pogrzebu zmarłego męża. Chodzi po starych miłościach. „Wyprawiłam się rozchodzić ciemne lata”. Harda. Niepokonana. Pyskata. Pi**y i ch**e ścielą się gęsto.Bierze co jej.…
Czytaj Dalej
To już wszystko
nie ma więcej wpisów
_DSC7490
Aga Szynal Autorka "Ja sama".
Cześć! Dobrze Cię tu widzieć. Czytasz? Poczytaj ze mną literaturę kobiet. Zajrzyj na mojego Instagrama.
Chcesz wiedzieć
o mnie więcej?