„Dzikie bezkresy”. Utopia kusi, ale Lauren Groff nie daje się złapać.

Lauren Groff nie była moją miłością od pierwszego wejrzenia. Zaczęłam od „Wyspy kobiet” i chociaż nie mogę nic zarzucić temu tytułowi, to ze mną nie do końca zagrał, bo bardzo rzadko udaje mi się wejść w powieści historyczne umiejscowione w tak odległym czasie. Z każdą kolejną jej książką zakochiwałam się jednak bardziej. „Dzikie bezkresy” pozostawiły mnie w zachwycie. Trochę kojarzą mi się z Diazem i jego „W oddali”, trochę ze „Ścianą” Haushofer, bo tak jak w tamtych jest tu samotność w dzikiej przyrodzie, codzienna walka o przetrwanie. Groza. Piękno. Pokora. Siła woli.Jakościowo – to także ta liga. Poznajemy (bezimienną) bohaterkę,…
Czytaj Dalej

Han Kang i „Wegetarianka”, powieść, której nie sposób nie docenić.

Nie sposób chyba nie docenić tej powieści. W każdym razie ja pozostaję pod wrażeniem sposobu w jaki Han Kang, tegoroczna Noblistka, poprowadziła tę narrację. Choć przyznam, że zbierałam się do niej latami, bo tytuł sugerował mi skupienie się na traumie zwierząt i może nawet nie tyle bałam się tego tematu psychicznie, ile raczej obawiałam się pewnego spłaszczenia, na które nie miałam ochoty. Bardzo się myliłam. Han Kang kompletnie mnie zaskoczyła swoją historią. Bynajmniej nie jest ona jednowymiarowa. Bohaterkę, tytułową „Wegetariankę” poznajemy kolejno w opowieściach męża, szwagra i wreszcie siostry. Niezmiennie lubię ten zabieg uwypuklający nieprzystające do siebie postrzeganie jednej osoby.…
Czytaj Dalej

„Dotyk”. Powieść, w której Shibli dopiero się rozwija.

Klucz do mojego odbioru „Dotyku” przyniosła mi @pani_ka_czyta pisząc w poście, że to powieść, która została wydana kilkanaście lat przed genialnym „Drobnym szczegółem” (który był dla mnie jedną z najlepszych dziesięciu książek przeczytanych w 2023 roku). „Dotyk” to poszarpane, ale bardzo celowe fragmenty, które opowiadają świat małej Palestynki. Fragmenty do bólu mocne, skoncentrowane, które świetnie już pokazują co to będzie za pisarka. Językowo bezbłędne, czerpią z siatki zmysłów jako sposobu doświadczania świata. Widzimy, słyszymy, smakujemy, dotykamy. Dużo zależy od czytelniczki, czytelnika. Trzeba z tego budować obrazy. Matka dziewczynki dotyka twarzy zmarłego syna.Dziewczynka słyszy słowa, których nie rozumie. O masakrze w…
Czytaj Dalej

Opowieść o wygranym powstaniu. „1989. Pozytywny mit”

Jak to jest napisane!Całkiem niespodziewanie okazało się, że to dla mnie najlepszy możliwy kurs pisania (a czytam od kilku lat wiele podręczników na ten temat). Tak właśnie należy opowiadać historie. Żeby potem ktoś czytał je z wypiekami na twarzy. Jak ja. Praca trojga autorów, Katarzyny Szyngiery, Marcina Napiórkowskiego i Mirosława Wlekły, wymyka się formom. Powstał z niej musical, który od razu stał się hitem, ale to co trzymamy w ręku jest czymś osobnym. Trochę nawiązuje do musicalu, bibliografię ma solidną niczym najlepszy reportaż, ale chyba przede wszystkim – jest po prostu porywającą opowieścią. Na faktach. Opowieścią, którą pozwala nam poczuć…
Czytaj Dalej

„Intermezo”. Sally Rooney i czytelniczy trans.

Jest coś wyjątkowego w tym, jak Sally Rooney potrafi budować intymność świata. Zanurzanie się w rzeczywistość jej bohaterów (tym razem dwóch braci, 32-letniego  Petera, prawnika i 22- letniego Ivana, uzdolnionego szachisty, którzy mierzą się ze śmiercią ojca) ma w sobie coś z mantry. Powtarzają  się akcenty, mikro sytuacje dnia codziennego, rozmowy, przemyślenia, powroty do przeszłości;  to wszystko dość długo trwa, ale mnie to zupełnie nie przeszkadza, przeciwnie, ja wpadam w pewien rodzaj czytelniczego transu. To jest uczucie, które w czytaniu kocham najbardziej. Głęboka koncentracja zarówno intelektualna, jak i duchowa. I z każdą powieścią Rooney odczuwam je mocniej. Bo Rooney, w…
Czytaj Dalej

Niezła literatura środka. „Błahostka” Magdy Tereszczuk.

Od początku miałam na nią chrapkę, a kiedy przeczytałam pierwszą stronę upewniłam się w swoim wyborze. Wyglądało na to, że będzie wciągająca powieść z „mojego świata”. Chyba każdy ma czasem ochotę poczytać o środowisku jakie zna, prawda? Ja w każdym razie od czasu do czasu  bardzo, a tego typu rodzimych książek, psychologicznych, osadzonych w czasie teraźniejszym, w środowisku klasy średniej, niemal nie ma. Dodatkowo lubię, kiedy fabuła toczy się w scenach, a tu od początku tak było. Gotowy scenariusz. Przez pierwsze kilkadziesiąt stron niespecjalnie jednak wierzyłam głównej bohaterce. Klarze. Nie w pełni udawało mi się „poczuć” jej świat. Ostatecznie minęło…
Czytaj Dalej
To już wszystko
nie ma więcej wpisów
_DSC7490
Aga Szynal Autorka "Ja sama".
Cześć! Dobrze Cię tu widzieć. Czytasz? Poczytaj ze mną literaturę kobiet. Zajrzyj na mojego Instagrama.
Chcesz wiedzieć
o mnie więcej?