BLOG O LITERATURZE KOBIET

Dziewięć najlepszych tytułów 2023 roku.

W tym zestawieniu znajdziecie wyłącznie literaturę kobiet, bo tylko taką zajmuje się zarówno tu, na blogu, jak i na moim instagramowym profilu. Wybrałam tytuły, które spełniły zarówno kryterium subiektywnego jak i obiektywnego zachwytu.

Subiektywnego, a więc takie, które poruszały we mnie osobiście jakąś czułą strunę, bliskie mi tematy, bliskie mi bohaterki, klimat, ton.

Obiektywnego, a więc bazując na moim czytelniczym doświadczeniu, jako miłośniczka literatury, a nie krytyczka literacka czy literaturoznawczyni mogę stwierdzić, że są to książki dobrze skonstruowane, wyróżniające się sposobem ujęcia tematyki, psychologicznym wglądem albo jakimś innym istotnym dla literatury czynnikiem.

Chciałabym szczególnie wyróżnić trzy z nich.

„Demon Copperhead” Barbara Kingsolver

Wybitna, całościowa powieść dziejąca się we współczesnych Stanach Zjednoczonych. Bazuje na „Davidzie Copperfieldzie” Dickensa, ale jest samodzielnym bytem, który broni się zarówno celnym portretem społeczeństwa zmagającego się z opioidowym uzależnieniem, jak i chwytającą za serce historią głównego bohatera. A także wspaniale przetłumaczonym przez Kaję Gucio językiem, który dodaje smaku całej opowieści.

Nagrodzona Pulitzerem nie bez powodu. Dam sobie głowę uciąć, że będzie na jej podstawie film lub serial.

„Chłopki. Opowieść o naszych babkach” Joanna Kuciel-Frydryszak

Od samego początku piałam, że to jedna z najważniejszych pozycji non-fiction. Na pewno w tym roku, ale generalnie też chyba w ogóle w moim życiu. Przede wszystkim dlatego, że dotyka dokładnie tego, co w nas żywe, wymagające wydobycia na światło dzienne – naszego chłopskiego pochodzenia. Ogromnego awansu społecznego, który dokonał się dopiero co, w ciągu kilku pokoleń.

Jej ogromna popularność (mierzona zarówno liczbą sprzedanych egzemplarzy, jak i liczbą zaplanowanych spotkań autorskich z jej autorką) wskazuje, że uważam tak nie tylko ja. Nie znacie jej jeszcze? Będzie się do niej nawiązywać całe lata. Warto.

„Los” Zeruya Shalev 

Proza tej izraelskiej pisarki z całą pewnością jest moją ogromną, subiektywną miłością. Odnajduję się w niej w tylu aspektach, że trudno wymienić wszystkie, mogę wciąż do niej wracać. Ale uważam też, że to jest pisanie obiektywnie dobre, choć nie dla każdego. Shalev ma dar osiągania niebywałej psychologicznej głębi.

W przypadku pozostałych tytułów kolejność nie ma znaczenia.

„Drobny szczegół” Adania Shibli

Oszczędny do bólu, skupiony na szczegółach język (iście krallowski) jak żaden przystaje do dziejącej się tragedii Palestyny. Shibli zestawia w tej mini powieści (liczącej zaledwie 115 stron) dwa życia: Beduinki, schwytanej przez izraelskich żołnierzy i kobiety żyjącej współcześnie, która natrafia na artykuł na jej temat i chce stać się jej głosem.

Mocna jak diabli.

„Nasze winy” Louise Kennedy

Pełna, mięsista, wsysająca powieść. Jej wartość rozgrywa się w konkretnych scenach, dialogach, obrazowej scenografii. Żadnego prowadzenia za rączkę. Rzadko komu udaje się pisać na tyle sugestywnie, żeby zarysować w ten sposób głębokie tło psychologiczne postaci. Majstersztyk.

„Zulejka otwiera oczy” Guzel Jachina (było w tym roku wznowienie, a ja czytałam ją po raz pierwszy, więc zdecydowałam się zaliczyć ją do tej kategorii).

Radziecka rewolucja. Zsyłka. Rozkułaczanie. Muzułmańskie zasady Tatrów stawiające Zulejkę w pozycji robaka, który może zostać zdeptany przez męża. Widzimy to wszystko jej oczami. A jednocześnie to również wspaniała opowieść o nadziei. O człowieczeństwie, które może wygrać w każdych warunkach, także ja jego krańcach. O miłości, która potrafi karmić swoim ciałem.


„Ciało huty” Ania Cieplak

To według mnie najlepsza powieść Ani Cieplak. Czytałam ją z wypiekami na twarzy. Opowiada o różnicy między życiem w cieniu wielkiej narracji (tu: lata siedemdziesiąte, Huta i jej kobiety) a współczesnością, w której sznurki narracji dzierżysz już tylko ty sama. Ta książka jest kobietą. W Polsce.


„Toń” Ishbel Szatrawska

Nieodkładalna, wielowątkowa, splatająca różne plany czasowe powieść o Prusach Wschodnich. Ze znakomitą, mocną, nieoczywistą kobiecą bohaterką – Janką. Z całą plejadą dobrze opisanych postaci. Napisana ze szwungiem. Lekko. Do celu, lecz z oddechem na pytania.

„Testament” Nina Wähä 

Dowód na to, jak czasem książki potrafią pracować w czasie. Nie znalazła się w zestawieniu najlepszych za pierwsze półroczne tego roku, ale tak bardzo nie mogła mi wyjść z głowy, tak często do mnie wracała (przede wszystkim w postaci konkretnych obrazów, ale też klimatu, pewnych spostrzeżeń), że ostatecznie swoim uporem wywalczyła sobie miejsce na podium. W tym roku wyjątkowo mnie ciągnęło do pełnych, całościowych powieści, z dobrze rozpisaną scenografią i głęboko namalowanymi bohaterami. Powieść tej skandynawskiej pisarki powinna się zatem tu znaleźć!

Aga Szynal

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Więcej
Postów