BLOG O LITERATURZE KOBIET

„Ślepak” Jadwigi Stańczakowej. Niewidoma proza więcej widząca.

Rzadko komu naprawdę udaje się sztuka stworzenia literackiej całości z kompletnie różnych fragmentów. Tu się to stało. „Ślepak” jest nielinearny i poszatkowany różnymi rodzajami tekstów. Czasem to pierwszoosobowa narracja, sprawozdanie z tu i teraz. Czasem opowiadanie. Czasem zebrana od kogoś relacja. Klei się to jednak w kompletną opowieść.  Bo właściwie kto inny mógłby to zrobić lepiej niż osoba niewidoma, która z fragmentarycznego odbioru świata codziennie musi składać swoją  pełnię?

Pokochałam już tytuł. „Ślepak”. Podobno stoi za nim zaprzyjaźniony z Jadwigą Stańczakową Białoszewski.  Jest w nim ironia i akceptacja, że pisze się z siebie.

Było zupełnie inaczej niż się spodziewałam. Bo choć utrata wzroku jest ważna i wiodąca dla tej prozy, to jest tu o wiele więcej. „Żydowska wojna” jak ją nazywa Stańczakowa. W Warszawie. Romanse. Przyjaźnie. Oprócz Białoszewskiego również z Broniewskim. Depresja. Medytacja. I ta ogromna intensywność życia. Tak duża, że już mała Jadwiga lubi uciekać od niej w momenty ciszy i ciemności.

No właśnie, ciemności. Nie znam właściwie żadnej literatury o tym jak to jest być niewidomą. Dostałam więc unikalną możliwość zmierzenia się z jednym ze swoich głównych lęków. No bo jak to jest: nie móc czytać inaczej niż brailem? No bo jak to jest nie być w pełni samodzielną?

Genialny jest rytm tej prozy. Uruchamiał w mojej głowie dźwięki. I pomagał wejść w buty niewidomej nie tylko za pomocą opisu, ale też zmysłowego wrażenia.

Aga Szynal

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Więcej
Postów