Najlepsze książki z pierwszej połowy 2023 roku. Takie, które uważam za literacko dobre, ale też takie, które poruszyły coś we mnie osobiście. Bo przecież nie da się czytać samym intelektem. Literatura to dziedzina sztuki. Emocje grają swoją rolę.
Jak zawsze na tym blogu piszę tylko o literaturze kobiet. Wypływa to z mojej osobistej potrzeby dołożenia do mojego literackiego obrazu świata odpowiedniej liczby narracji kobiecych. Wychowałam się bowiem na klasyce literatury, która jest do szczętu męska.
„Los” Zeruya Shalev W.A.B.
Tłumaczenie: Magdalena Sommer
Zeruya Shalev to nie jest autorka, którą pokocha każdy. Rozbija na czynniki pierwsze psychikę swoich bohaterek i bohaterów. Wchodzi w nich bardzo głęboko, momentami być może nawet nieco obsesyjnie. Nie skupia się na akcji, tylko na tym, co czują tworzone przez nią postaci. Ja pokochałam ją za to miłością absolutną, ale z góry ostrzegam, że nie każdemu będzie po drodze z jej piórem.
„Los” to jej ostatnia powieść. Zeruya Shalev pisała ją aż sześć lat. Dla mnie osobiście – najlepsza, najdojrzalsza. Opowiada o poczuciu winy, nadmiernej odpowiedzialności. O stracie. Ale w rezultacie również o sile życia samego w sobie. Jak zwykle u tej autorki miejscem akcji jest Izrael. Zatem oprócz wniknięcia we wnętrza Rachel i Atary (co dla mnie było kluczowe), dostajemy również możliwość zrozumienia złożoności procesów, które zachodzą obecnie w tym kraju.
„Nasze winy” Louise Kennedy Wydawnictwo Poznańskie
Tłumaczenie: Kaja Gucio
To powieść zbudowana z samych scen, dialogów, obrazowej scenografii. Tak naprawdę rzadko komu udaje się, moim zdaniem, pisać na tyle sugestywnie, żeby zarysować głębokie tło psychologiczne opisywanych postaci. Jeśli jednak tak się dzieje, powstaje majstersztyk. Jak tym razem.
Miejsce akcji to Irlandia w latach siedemdziesiątych. Czytając wejdziecie w buty ludzi, którzy żyli w cieniu bomb i zamachów terrorystycznych. Poczujecie, że nie było przed tym ucieczki. Dana Wam jednak będzie również miłość.
„Chłopki. Opowieść o naszych babkach” Joanna Kuciel-Frydryszak Marginesy
Jeden z najważniejszych polskich tytułów, jaki czytałam w ostatnich latach. Jedna z najważniejszych pozycji literatury faktu, którą czytałam w ogóle. Ujęcie tematu naszego chłopskiego dziedzictwa w perspektywie kobiecej było dla mnie emocjonalnym wstrząsem. A dodatkowo Kuciel-Frydryszak po prostu świetnie skonstruowała i napisała ten tekst. Czyta się go z pasją i płynnie. Ważna książka-wytrych do rozumienia nas samych.
„Pod śniegiem” Soukupovà Wyszukane
Tłumaczenie: Julia Różewicz
Jeśli jest coś, czego stale poszukuje w literaturze, to będzie to pisanie o zwykłości i codzienności. Pomijanie spektakularnych wydarzeń, koncentracja na tych niewielkich szczegółach, które kształtują życie większości z nas. Soukupova w „Pod śniegiem” zaspakaja wszystkie moje potrzeby w zakresie takiej literatury.
To prosta powieść, która toczy się w w jednej rodzinie. W ciągu jednego dnia. Poznajemy tę historię oczami czterech kobiet. Niby to proste zabiegi, ale wykonanie mistrzowskie i bardzo wymowne.
„Ruth i Pen” Emilie Pine Cyranka
Tłumaczenie: Olga Dziedzic
Jeden dzień z życia autystycznej szesnastolatki, Pen i zmagającej się z kryzysem małżeńskim i bezpłodnością trzydziestolatki, Ruth. Niby nic, ale jednak tak wiele można z tej historii wyczytać. Prosta, a jednocześnie zniuansowana proza, czuła na problemy współczesności. Jej czytanie wymaga empatii i wyobraźni.
„Pełnia miłości” Sigrid Nunez Pauza
Tłumaczenie: Dobromiła Jankowska
To bardzo melancholijna i refleksyjna książka o życiu i śmierci. Katalizatorem przemyśleń jest tu prośba przyjaciółki w stosunku do narratorki, prośba bardzo nietypowa: o towarzyszenie w odchodzeniu. Nunez pięknie punetuje tu wiele stosowanych przez nas mechanizmów psychologicznych. Jako ludzie lubimy chować głowę w piasek. Zaprzeczać nieuniknionemu. Literatura to dobre narzędzie do mierzenia się z nieuchronnością.
„Moja ukochana i ja” Renata Lis Wydawnictwo Literackie
To proza, która diabelnie skutecznie się ze mną komunikuje. Odbieram, myślę, czuję. Zarówno wtedy, gdy natykam się w niej na rzeczy mi znane, jak i wtedy, gdy odkrywa przede mną całkiem nowe lądy. Jestem urzeczona tym wydaniem autobiografizmu.
„Ślepak” Stańczak Znak
To ten rzadki przypadek, kiedy autorce doskonale udała się sztuka stworzenia literackiej całości z kompletnie różnych fragmentów. Ale właściwie kto mógłby to zrobić lepiej niż osoba niewidoma, która codziennie musi składać swoją pełnię z fragmentarycznego odbioru świata? To proza, która ma genialny rytm. Uruchomiła w mojej głowie dźwięki. Pomógł mi wejść w buty niewidomej nie tylko za pomocą opisu, ale i zmysłowego wrażenia.
„Synu, jesteś kotem” Katarzyna Michalczak Cyranka
Cholernie prawdziwa, zupełnie nie szukająca poklasku ani nie próbująca się wybielać proza autobiograficzna. Katarzyna Michalczak opowiada w niej o swojej relacji z synem w spektrum autyzmu. Ale nie zawłaszcza całości narracji. Oddaje również głos Radkowi. W tym tkwi jej największa wartość.
Ostatecznie dostajemy książkę dla wszystkich rodziców. Bo każdy z nas decydując się na dziecko musi zmierzyć się z porzuceniem wszelkich wizji, przyjęciem osobnego, innego od nas człowieka.
„Fatum i furia” Lauren Groff Pauza
Tłumaczenie: Jerzy Kozłowski
Pokochałam ją za pełnię. Pozwoliła mi się, jak rzadko która powieść ostatnio, silnie zanurzyć w życiu bohaterów w długiej perspektywie czasowej. A czy nie jest tak, że są kwestie, które tylko w ten sposób da się opowiedzieć? Dajmy na to małżeństwo? Przedstawione tu dwie perspektywy, męża i żony, każą nam się skonfrontować z poczuciem, że nigdy tak naprawdę nie poznamy drugiego człowieka. Ale jednocześnie niosą mimo to nadzieję, że szczęście w związku jest możliwe.
Aga Szynal
2 odpowiedzi
Your writing skills are amazing! I really love it! Can you review my website https://www.gdiz.eu.org and maybe you can share tour thought about mine?