Oriana Fallacci była niewątpliwie mistrzynią swojego fachu. Jej wywiady, czytane pół wieku po tym jak zostały napisane, wciąż są fascynujące. Umiała wybrać swoich rozmówców tak, żeby ich słowami opowiadać nam historię w całej jej zawiłości. Umiała też postawić na swoim (co wymagało niekiedy ogromnej pracy) i doprowadzić do tego, że te wywiady na które miała chrapkę, faktycznie się odbywały. A na końcu nie dawała się uwieść niczemu innemu niż prawda. Była odporna na liczne pogróżki. Publikowała to, co chciała: to znaczy to, co miała zapisane na taśmach. Ze stosownym komentarzem ze swojej strony, który wyjaśniał jej stosunek do rozmówców i tym samym umieszczał ich dialogi w kontekście spotkania pewnej specyficznej dwójki osób (dziś wiemy bardzo dobrze, jakie to istotne. W końcu nikt nie jest przezroczysty).
Żadna z rozmów, które przeczytałam, w pewnym sensie się nie zdezaktualizowała (choć nie było mnie jeszcze na świecie, gdy się odbywały). Tak, często były robione w kluczowym momencie zmiany, która, jak się wydawało, zamykała się potem jakimś rozwiązaniem. Klamrą. Ale że, jak już zdążyliśmy się przekonać, historia się nie kończy, każda z nich pozwala pełniej spojrzeć na dzisiejsze wydarzenia. Choćby rozmowy z Goldą Meir, Arafatem, Georgem Habbaszem, autorytetem grup Organizacji Wyzwolenia Palestyny, czy Husajnem, królem Jordanii. A także wiele innych. Dla mnie osobiście zbyt szczegółowo przedstawione są w tej książce jedynie Włochy, dlatego dwa wywiady z włoskimi politykami pominęłam (wystarczyły mi dwa).
Tak czy inaczej – polecam ogromnie. To lektura, która rozwija głowę.
Na okrasę jeden z fascynujących cytatów, który zwrócił moją uwagę:
„Droga przyjaciółko, życie należy postrzegać z pesymizmem wątpienia, ale także z optymizmem woli. Za sprawą woli nic nie jest konieczne, nieuniknione, nic nie jest niezmienne. Powiedziałem pani na początku: ja wierzę w człowieka. Człowieka, który jest twórcą własnego losu”.
Aga Szynal